niedziela, 11 marca 2012

Heat III (ItaDei)

Oficjalnie kocham cały fandom <3 Żeby nie było, zmiana narracji, teraz będzie em mówił Itachi >D
***


Heat III



  Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy szukając sake, znalazłem tylko puste, gliniane dzbanki. W tym miesiącu ogranizacja była pusta, nawet Pain miał parę spraw do załatwienia więc wybór winnego był oczywisty. Miałem straszną ochotę siłą zawlec go do łóżka i byłem do tego zdolny, ale jaki to miało sens ? Tylko by mnie znienawidził. Jeszcze bardziej ... Przez zbyt długi czas poniżałem go, ukrywając pożądanie. Teraz, gdy nie mogłem się opanować i ... zrobiłem to co zrobiłem, chyba nie ma sensu się z tym kryć. Cholerny blondynek zawrócił mi w głowie. Nadpobudliwe, nierozważne i ciągle wpadające w kłopoty głupie stworzenie. Westchnąłem cicho, wychodząc z kuchni. Idąc ciemnym, zimnym korytarzem zatrzymałem się przy drzwiach do pokoju Deidary. Powinienem być bardziej rozważny, było najpierw mu opatrzyć tą ranę, a potem się do niego dobierać. Teraz lata gdzieś półnagi po organizacji, zakażając cięcie. Chwyciłem za srebrną klamkę i pociągnąłem ją w dół, kopnięciem uchylając drzwi. Pusto. Dolna powieka niebezpiecznie zadrgała. Co za idiota. Lekko zakrwawiony bandaż nadal leżał w miejscu, w którym go rzuciłem, niedbale położony płaszcz w czerwone chmurki zwisał z krzesła, a te jego dziwne narzędzia i materiały walały się po zagraconym biurku. Człowiek chaos. Zamknąłem drzwi i ruszyłem do mojego pokoju. Nie miałem zielonego pojęcia, gdzie ten kretyn się szwędał, więc postanowiłem poczekać, aż sam przyjdzie.
  Przerzuciłem włosy na lewe ramię i wszedłem do swojego pokoju. Bez wszystkich było tu zdecydowanie za spokojnie. Podszedłem do szafki z lekami i przygotowałem potrzebną do szybkiego gojenia maść. Naprawdę ciężko było mi udawać skurwiela, cały czas sprawiać mu ból, kopać, znęcać się. Może to przez to ,że zwyczajnie nie umiem okazywać uczuć ? Wolałem, by mnie znienawidział. To było prostsze. Uśmiechnąłem się na samą myśl o niebieskookim. Znamy sie tak długo, a ja nigdy nie miałem odwagi pokazać mu, jak bardzo go uwielbiam.
- Itachiiiii - do pokoju wtoczył się obiekt moich rozmyślań ze ślicznymi rumieńcami na polikach. Tak, jak myślałem, rana zaczęła się jadzić. Popatrzyłem na niego z rozbawieniem - po alkoholu był wybitnie szczery, powinno być ciekawie. 
- Czego chcesz ?
- BOOOLI - krzyknął z miną rozwrzeszczanego pięcioletniego dziecka, wskazując na swój brzuch. ... Co za szczeniak. Fazy, jakie ma po sake, mogą przejść do historii, naprawdę. Deidara nadął policzki i zrobił słodką minkę, wzrokiem ponaglając moje ruchy. Zityrowany, powoli podszedłem do niego i szybkim ruchem chwyciłem w pół, przerzucając go sobie przez ramię. Gdy był spity, nie było go sensu o coś prosić. Heh, ogólnie nie był zbyt posłuszny. Poczułem jego palce boleśnie wbijające się w moją skórę, gdy niezadowolony zaczął jęczęć, żebym go puścił. 
- Uspokój się - mruknąłem, poprawiając chwyt. Jak na dorosłego mężczyznę był w miarę lekki, więc nie miałem jakiś specjalnych problemów z przeniesieniem go. Chwyciłem maść i parę bandaży, wychodząc z pokoju i udałem się do pomieszczenia z kozetką. Z westchnęciem położyłem wierzgającego, marudnego blondyna na materacu i przysunąłem sobie taboret. Jasne włosy chłopaka były rozrzucone na niebieskim materiale, zgrabne, lekko umięśnione ciało poruszało się niespokojnie, nogi zwisały bezwładnie a na jego twarzy widniał szeroki usmiech. Jego wrok diametralnie się zmienił, tęczówki zaszły mgłą. Oh, teraz pora na fazę "love".
- Itachiii - zamruczał, podnosząc ręce nad głowę i zaciskając palce na kozetce. Moja dłoń z dezaprobatą powędrowała do czoła. Dei właśnie wystawiał moją cierpliwość na wielką próbę, a ja nie miałem pojęcia, czy wytrwam. Wygądał tak słodko, że miałem ochotę się na niego rzucić. Ale, czemu nie ? Pewnie nawet nie będzie tego pamiętał. Oblizałem wargi, wspominając słodki smak jego ust. Nie , nie mogę tego zrobić, to byłoby nie w porządku. Próbowałem odwrócić wzrok, ale kiedy wygiął sie lekko, mrucząc " Uchihaaa" po prostu nie wytrzymałem. Wszystkie hamulce mi puściły, bezwiednie opadłem na niego, całując, ku wyraźnej aprobacie. Nie myślałem o konsekwencjach, liczył się tylko on. Jesteś taki słaby Itachi, wystarczy parę gestów i wariujesz. Deidara pisnął wesoło, gdy z uśmiechem polizałem jego ucho. Na boga, co ja wyprawiam. Przywarłem do niego, przycisakjąc go mocno do materaca. Jego słodki, owocowy zapach uderzył mi do głowy, dosłownie. Było tak, jak poprzednim razem - uległem swojemu pożądaniu. Z coraz większym zapałem całowałem jego szyję, schodzą na sutki.  Sprawiało mi to dziką przyjemność, jego drżenie, jęki, smak, zapach, wszystko. Nie musiałem się nawet męczyć z koszulką. Omijając ranę, zjechałem końcówką języka niżej, obserwujac chichoczącego blondyna.
- Łaskocze - wyjąkał, wplątujac palce w moje włosy. Mruknąłem z zadowoleniem, odpinając zębami jego rozporek. Taak, teraz już nie ma odwrotu. Szybkim ruchem zdjąłem spodnie, opierajac się na łokciach i liżąc czubek męskości Deidary. Ten słodko zaskomplał cicho. Uśmiechnąłem się i przejechałem językiem po całym trzonie, zatrzymujac się na napletku i lekko go gryząc. Po chwili penis gładko wjechał do mojego gardła, a ja drażniłem go na wszelkie możliwe sposoby. Ssałem, lizałem, gryzłem. Blondyn był u granic, wystrzelił w końcu w moje usta, a ja połknąłem jego słodkie nasienie. Podsunąłem się, całujac jego pełne usta i pośliniłem dwa palce, bez żadnych ceregieli wkłądając je w ciepłe wnętrze chłopaka. Wygiął się, jęcząc . Zamruczałem zadowolony, całujac jego obojczyki.      
   Alkohol wyswobodził Deidare z wszelkich hamulców, nie przybrał żadnej maski, w jego oczach bylo tylko pożądanie. Moja dłoń poruszała się w regularnym rytmie, a jego ciało drżało, prosząc o więcej. W moich spodniach robiło się coraz ciasniej, kurwa. Wyjąłem palce i rozpiąłem swój rozporek, uwalniajac swojego członka. Pragnąłem go, juz, teraz. Wszedłem niego brutalnie, mrucząć. Zachłysnał się swoją sliną, przeciągle jęcząc i ciągnąc moje włosy. Tak dobrze. Poruszałem się , z lubością czując jego ciasne wnętrze oplatajacego mojego penisa. Przysunąłem go bliżej, łąpiac za biodra, by móc wejśc głębiej. Jego nogi zacisnęły się szczelnie wokół mnie, nie pozwlajaąc odsunąć się chodzby na milimetr. Wyplątał ręce z moich włosów, znow zaciskając je nad głową. Miałem piękny widok na jego naprężone, giętkie ciało, wyginające sie w falach rozkoszy. Gładziłem palcami jego brzuch, co jakiś czas dociskając biodra do mojego ciała. Jego męskość słodko stała, zaczerwieniona, a jasne, lśniące włosy w nieładzie wpadały mu do rozwartych ust. Z jego płuc wydobywały się jęki przyjemnosći, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Schyliłem się i ssąc jego sutki, przyspieszyłem rytm pchnięć. Były mocne i pełne, tak, jak lubię. Mrucząc, podniosłem się i odchyliłem głowę oraz zamknąłem powieki.  Rozkosz zaćmiła mój umysł, myslenie bylo zbędne. Ważna była ta chwila i rozdygotane ciało podemną. Ciało tego, którego kochałem. Zaraz, co ? 
   Warknąłem, przeklinajac swoje myśli. Przestałem poruszać się w gorącym wnętrzu Deidary, i oparłem się po obu stronach jego ciała, patrząc się przenikliwie w jego niebieskie, śliczne oczy. Spojrzał na mnie zaskoczony, dysząc ciężko. Nie mogąc znieść uczucia, które ogarnęło moje serce na widok jego zarumienionej twarzy, pocałowałem go mocno. Oderwałem się od jego warg i przytuliłem, ciesząc się dotykiem jego miękkiej skóry.
- Kocham cię - szepnął, gładząc moje plecy. Z mętlikiem w głowie, powróciłem do zaspokajania mojej, ale także i jego potrzeby.


Siedziałem na brzeg łóżka, majac na biodrach sam ręcznik. Diedara spał, z lubością wiercąc się w białej pościeli. Nie chciałem, żeby obudził się na kozetce, więc po ... tym przeniosłem go do siebie. Odgarnąłem jego długie włosy za ucho, gładząc policzek. Westchnąłem i przetarłem  zmęczone oczy, próbując opanować niesforne kosmyki włosów spadajace na moje ramiona. Ta durna istota wyssała ze mnie wszelkie siły. Wpatrywałem sie tępo w podłogę, nie wiedząc, co zrobić. W końcu ludzie po pijaku mówią prawdę, szczególnie Deidara. Ale co ze mną ? Czy ja go... ?
- Itachi ? - usłyszałem za plecami, słysząc szelest odsuwanej kołdry. Odwróciłem się i spojrzałem na blondyna, który podniósł się do pozycji siedzącej, patrząc na mnie zaskoczony. 
- Wytrzeźwiałeś ? - spytałem całkiem miło. Ten złapał się obiema rękoma za głowę, jęcząc. Zaśmiałem się. Kac zamęczy każdego. 
- Co się stało ? - na jego twarz powróciła codzienna maska, a w oczach zagościł przebłysk zdrowego rozsądku. Chwilę siedział tak, a ja próbowałem coś wyczytać z jego twarzy. Nagle spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem
- Czy my...
- Musze iść skończyć raport. Ty się wyśpij - mruknąłem, nie chcąc wdawać się w dyskusję. Jak miałem wytłumaczyć mu coś, czego sam nie rozumiałem ? Już miałem wstać, gdy poczułem lekkie pociągnięcie za kosmyk włosów. Blondyn przyłożył go do ust, z nieodgadnionym wzrokiem wpatrując się w pościel. Bez słowa wstałem, a włosy wyślizgnęły mu się z dłoni. Czułem przenikliwie spojrzenie na swoich plecach aż do momentu, w którym zamknąłem drzwi.  Pierdolony Deidara, chyba tylko on mógł doprowadzić mój umysł do takiej ruiny.

9 komentarzy:

  1. dziewczyno! jestem po prostu w szoku jak doskonale to wszystko opisałaś, ah. *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. będzie kolejna część tego opowiadani? świetnie piszesz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnie zdanie najlepsze....chociaż nie całe opowiadanie wymiata!
    Szkoda, że wicej części nie będzie, jeśli chcesz możesz odwiedzić mój blog, a jak nie to sorry http://oneshoty-yaoi-by-koishikoishi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jej ale to było fajne ^^ aż szkoda trochę, że nie będzie części dalszej.. No ale cóż.. ogólnie bardzo mi się podoba Twój blog, jest strasznie wciągający :D

    OdpowiedzUsuń
  5. przeciez z tego spokojnie moglabys zrobic calego bloga! :o
    zapraszam do mnie 72-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne. Czy ktoś to czyta w to w roku 2019? :)

    OdpowiedzUsuń